Nigdy się nie poddawaj. Czy to na pewno ma sens? cz.2

Wytrwałe dążenie do celu, bycie konsekwentnym niezależnie od sytuacji i zmieniających się okoliczności to cechy, które nam imponują i wielu z nas dąży do ich kreowania, bądź wzmacniania w sobie. Ostatnio pisałam o tym, że upór, wytrwałość i konsekwencja w działaniu mogą szkodzić, obrócić się przeciwko nam. Są bowiem takie sytuacje w życiu, gdy należy zrezygnować, odpuścić, porzucić wybraną ścieżkę po to, by uratować swoje życie, ochronić siebie, odnieść sukces, zyskać sławę. Pojawia się więc wiele pytań.

 Jaka jest różnica między rezygnacją korzystną dla nas a unikaniem przeszkód, poddawaniem się, które nam szkodzi?

W sytuacji, gdy zobowiązaliśmy się do czegoś, obiecaliśmy sobie lub innym możemy postępować na dwa sposoby – albo będziemy konsekwentnie i wytrwale wywiązywać się z ustaleń albo je porzucimy, zrezygnujemy po krótszym lub dłuższym czasie. Są osoby, które bez wahania i większych wyrzutów sumienia zapomną o obietnicach, nie dokończą pracy, zrezygnują z realizacji celu, tłumacząc się brakiem czasu, nadmiarem obowiązków, brakiem silnej woli. Według nich konsekwencja i wytrwałość są poza ich zasięgiem i to im wystarczy by czuć się usprawiedliwionym. Te osoby raczej nie będą zaprzątać sobie głowy odpowiedzią na powyższe pytanie.

Za to osoby, dla których dotrzymanie słowa, realizacja celu, wywiązanie się z umowy jest wartością samą w sobie – dołożą wszelkich starań, by być wiarygodnym, dojrzałym, wywiązać się z obietnicy, dotrzymać słowa, osiągnąć cel. W przypadku tych osób istotna jest umiejętność odróżnienia obniżonej motywacji, chwilowego zniechęcenia od wewnętrznego konfliktu, odbierającego radość życia i pozbawiającego energii. Te osoby mają wystarczająco silną wolę, by wytrwać w postanowieniu, lecz może brakować im siły by porzucić rozpoczęte działanie, dokonać zmian w życiu, w pracy, porzucić zobowiązania, które są pond ich siły i im szkodzą.

Skąd możemy wiedzieć, czy to, co robimy, życie jakie prowadzimy jest dla nas dobre, czy nam szkodzi?

Istotnym elementem pozwalającym ocenić sytuację są pojawiające się negatywne emocje, mieszane uczucia, wewnętrzne napięcie, dające poczucie dyskomfortu. To sprawia, że brakuje nam radości, poczucia zadowolenia i satysfakcji, a podejmowane działania drenują nas z energii, przytłaczają. W takiej sytuacji dobrze jest się zatrzymać, by zadać sobie pytania:

  • Jak się czuję?
  • Dlaczego czuję dyskomfort?
  • O co mi chodzi?
  • Co mi przeszkadza?
  • Czy to, co robię ma sens?
  • Czy to, co robię, to jak żyję sprawia mi przyjemność?
  • Dlaczego mam wątpliwości?
  • Czy to, co robię jest na miarę moich możliwości?
  • Czy istotne dla mnie potrzeby są zaspokojone?

Szukanie odpowiedzi na te i podobne pytania to trudne zadanie, wymagające wysokiej samoświadomości, znajomości siebie i kontaktu z własnymi emocjami. Bywa, że potrzebujemy coś przemyśleć, czasem przedyskutować z kimś, kto spojrzy na naszą sytuację z zupełnie innej perspektywy.

Ciekawe jest to, że zazwyczaj dosyć szybko orientujemy się, że popełniliśmy błąd:

  • Podejmując decyzję o zmianie pracy, miejsca zamieszkania, wspólnym życiu z nowym partnerem/partnerką
  • Zobowiązując się do czegoś, co wkrótce okazało się niepotrzebne, trudne, szkodliwe dla nas
  • Obiecując coś, by potem tego żałować
  • Podejmując się realizacji celu, który wkrótce przestał być dla nas atrakcyjny, albo jego realizacja przekracza nasze możliwości i staje się udręką.

Na ogół czujemy, że coś jest nie tak, że sytuacja jest inna niż sądziliśmy, że będzie. Podpowiada nam to kobieca intuicja, bądź męski instynkt. Odczuwamy napięcie motywacyjne, które często jest wynikiem dysonansu poznawczego, polegającego na tym, że robimy coś z czym naprawdę się nie zgadzamy, że postępujemy wbrew sobie. Pojawiające się wątpliwości bardzo często dusimy w zarodku, tłumacząc sobie, że wszystko jest w porządku, że podjęliśmy słuszną decyzję, a kierunek naszych działań jest zgodny z tym, co sobie założyliśmy, że to co robimy jest ważne i potrzebne innym. Dokonujemy racjonalizacji i mocno uzasadniamy swoje poczynania. Chcąc pozostać wiarygodnym i odpowiedzialnym w swoich oczach oraz w ocenie ważnych dla nas osób brniemy w to, czemu wewnętrznie się sprzeciwiamy, kontynuujemy swoją drogę mimo braku satysfakcji, mimo przemęczenia i emocjonalnego wyczerpania.

Jeśli uznamy, że szkodzimy sami sobie to kiedy zrezygnować, dokonać zmiany, odpuścić?

Dojście do takich wniosków czasami zajmuje całe lata, czasem sporą część życia. Ci, którzy w końcu zdecydowali się na zawrócenie z wybranej ścieżki niejednokrotnie żałują, że zdecydowali się tak późno. Natomiast sama świadomość, że sytuacja w której tkwimy jest dla nas szkodliwa, że działamy wbrew sobie to początek zmiany i 80% sukcesu.

Kolejny krok to przyzwolenie sobie na zmianę, czyli danie sobie prawa do zmiany, prawa do odstąpienia od umowy, prawa cofnięcia obietnicy, prawa odrzucenia celu i postanowienia.

Następny krok to przemyślenie planu dalszego działania i wdrożenie go.

Nagła zmiana, restrykcyjne działanie jest wskazanym rozwiązaniem w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia własnego albo kogoś z naszych najbliższych. W przypadku braku takiego ryzyka, pośpiech jest mało wskazany. Bardziej sprawdzają się działania przemyślane, rozważne, czasem mające bardziej charakter ewolucji niż rewolucji. Pomocne będą następujące pytania:

  • Co sprawia, że czuję się szczęśliwa/y?
  • Co mnie inspiruje i rozwija?
  • Jakie działania dają mi radość i satysfakcję?
  • Na co mam wpływ?
  • Co mogę zmienić?
  • Jak chcę, aby wyglądało moje życie?
  • Jakie mam możliwości?
  • Kto może mnie wspierać? Z kim mogę o tym porozmawiać?
  • Czy i w jaki sposób mogę zweryfikować swoje plany?

 A skąd możemy wiedzieć, że skutki dokonanej zmiany będą korzystne?

Tutaj w sukurs przyjdzie nam historia naszego życia i dotychczasowe doświadczenie w zakresie zmiany, realizacji obietnic i postanowień. Istotne więc jest, czy jest to nasza pierwsza zmiana w życiu, czy też kolejna?

Jeśli jest to kolejna zmiana to należałoby zweryfikować skutki poprzednich naszych poczynań. Jeśli wcześniej dokonaliśmy zmiany i wróciliśmy do puntu wyjścia to trzeba najpierw poszukać odpowiedzi na pytanie – Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego mimo nowego miejsca pracy, mimo nowego związku obecnie jestem w sytuacji takiej jak poprzednio?

Na przykład – mamy za sobą rozstanie z partnerem, który nie dawał nam wsparcia, był niewierny, nieuczciwy i okazuje się, że obecnie jesteśmy w związku z partnerem, który zachowuje się podobnie. Albo zmieniliśmy pracę, bo w poprzedniej pracy pracowaliśmy po godzinach, wykonując wiele dodatkowych obowiązków, bez dodatkowego wynagrodzenia i w obecnej pracy jest podobnie. Albo wcześniej wielokrotnie i bezskutecznie podejmowaliśmy naukę języka angielskiego i teraz po raz kolejny chcemy zrezygnować z nauki.

By znaleźć odpowiedzi na te pytania konieczna jest konsultacja ze specjalistą – trenerem rozwoju osobistego, coachem lub terapeutą.

Niezależnie od wszystkiego decyzję o zmianie, odejściu od obietnic i postanowień zweryfikuje czas oraz otaczająca rzeczywistość. Decyzję podejmujemy w dobrej wierze, w określonym momencie życia, na podstawie danych dostępnych w chwili jej podejmowania. Czy decyzja jest dobra czy zła wiemy dopiero po jakimś czasie od jej wdrożenia. Nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć przyszłości dlatego ryzyko błędu zawsze istnieje. Możemy jedynie ograniczyć je do minimum, przygotowując się odpowiednio wcześniej, przewidując dostępne naszej świadomości skutki.

Co zrobić, gdy rezygnacja okaże się błędem?

Błąd ma prawo się pojawić, jest naszą lekcją, pozwala zdobywać doświadczenie. Kiedy już się pojawi to mamy wybór – możemy się pogrążać w smutku i poczuciu porażki, możemy chcieć o nim zapomnieć, odsuwać od siebie albo zmierzyć się z emocjami, skutkami i poszukać rozwiązania, wyjścia z sytuacji.

Czego unikać przy dokonywaniu zmian, rezygnacji z postanowień i obietnic?

Pułapką jest podejmowanie działań na próbę, czyli postawa typu: Jeśli nie będzie mi pasowało to zrezygnuję. Takie podejście ma sens i jest oczywiste w przypadku degustacji wina – jeśli będzie mi smakowało to kupię całą butelkę, a jeśli nie, to zrezygnuję z zakupu, poszukam innego wina. Taka postawa wobec budowania związku, realizowania się w pracy, troszczeniu się o siebie i innych prowadzi do tego, że trudno nam się w pełni zaangażować w to, co robimy. Żyjemy i funkcjonujemy na pół gwizdka, przestając tym samym żyć naprawdę, żyć pełnią życia i cieszyć się nim bezgranicznie.

Czasu pełnego radości życia Wam życzę.

 

 

 

 

 

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *